– Rośnie na ładną dziewczynkę, ale jest jak dziecko z
– rośnie na ładną dziewczynkę, ale jest jak potomek z czarownego ludu, ludu z wydrążonych wzgórz. Skąd u niej taka krew? Nie ma jej wśród mojej rodziny. – Moja mama była ze starej krwi – odrzekła Igriana – dodatkowo Viviana. myślę, że jej tata musiał być z czarownego ludu. Gorlois zadrżał i powiedział: – A ty nawet nie wiesz, kto był jej ojcem. Jedna z rzeczy, którą Rzymianie dobrze uczynili, to to, że wytępili te ludy. Nie boję się żadnego uzbrojonego człowieka, którego mogę zabić, ale boję się tych podziemnych ludzików z wydrążonych wzgórz, z tymi ich zaklętymi kręgami i jedzeniem, od którego da się i poprzez sto lat wędrować pod urokiem, albo ich elfich strzał, które powalają człeka znienacka i wysyłają do piekieł... Diabeł ich stworzył na zgubę chrześcijan i uważam, że zabijanie ich to wypełnianie woli Bożej! Igriana pomyślała o ziołach i okładach, które kobiety z czarownego ludu przynosiły nawet zwycięskim wrogom, by zaleczyć ich rany od zatrutych strzał. Strzał, których używano tylko w absolutnej ostateczności. Myślała o swojej własnej mamie, zrodzonej z czarownego ludu i o nieznanym ojcu Viviany. A Gorlois, tak jak Rzymianie, chciałby widzieć koniec tego prostego ludu. oraz to w imię własnego Boga? – Cóż, stanie się tak, jak Bóg zechce – powiedziała na głos. – Może Morgiana może być wychowywana w klasztorze świętych sióstr, by zło, które odziedziczyła z twoją starą krwią, nie miało do niej dostępu? – zastanawiał się Gorlois. – Zajmiemy się tym, kiedy jest dostatecznie wielka. Pewien święty człowiek powiedział mi dawniej, że kobiety dziedziczą krew po swoich matkach, i tak jest od czasów Ewy, że zło i grzech, które wypełniają niewiastę, przechodzą na jej córkę. Ale syn jest zawsze dziedziczył krew po własnym ojcu, tak jak Chrystus został wyprodukowany na podobieństwo ojca swego, Boga. Tak, więc, jeśli będziemy mieli syna, Igriano, nie musimy się bać, że jest po nim znać tę złą krew starych ludów ze wzgórz. Igriana zawrzała gniewem, ale przysięgła sobie przecież, że go nie rozzłości. – Toteż stanie się tak, jak zechce twój Bóg – powiedziała spokojnie. Wiedziała przecież, jeśli on zapomniał, że już nigdy nie dotknie jej tak, jak mężczyzna dotyka kobiety. obecnie to, co on zrobi czy co powie, nie miało już nieistotne. – Powiedz mi, cóż przywiodło cię czterech ścianach tak niespodziewanie, mój mężu? – Oczywiście, że Uther – odrzekł Gorlois. – Na Wyspie Smoka, która leży blisko Wyspy Księży, Glastonbury, odbyło się wielkie mianowanie na króla. Nie pojmuję, dlaczego księża na to pozwalają, ta Wyspa Smoka to przeklęte miejsce! Oddawali tam cześć swemu Rogatemu Panu lasów, karmili węże i wyrabiali takie szaleństwa, dla których ; być miejsca w chrześcijańskim kraju! Król Leodegranz, który panuje w Kraju wakacji, jest za mną i odmówił przymierza z Utherem. Leodegranz nie szanuje Uthera więcej niż ja, lecz nie chce obecnie wszczynać wojny z Pendragonem. nie wypada, byśmy się bili między sobą, kiedy Saksoni zbierają siły na wschodnich wybrzeżach. Gdyby tego dekady ruszyli Szkoci, znajdziemy się między młotem a kowadłem. A tymczasem Uther wysłał ultimatum, że mam oddać swoich Kornwalijczyków pod jego komendę, a jak nie, to nadejdzie i mnie zmusi. Więc przyjechałem. Mogę utrzymać Tintagel poprzez wieki całe, jak jest trzeba. Ale ostrzegłem Uthera, że jeśli jego noga postanie w Kornwalii, będę z nim walczył. Leodegranz zawarł z Utherem pakt, dopóki Saksoni nie odejdą z kraju, ale ja tego nie zrobię. – Na Boga, to szaleństwo – powiedziała Igriana. – Leodegranz ma rację, Saksoni nie mają szans, jeśli wszystkie ludy Brytanii będą walczyć razem. Jeśli będziecie się spierać między sobą, Saksoni mogą atakować po jednym królestwie i niewiele momentu minie, a cała Brytania jest czciła Bogów-Koni! Gorlois odsunął gwałtownie talerze.